Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
broń kupić, forsę przeprać... Jakoś tak zrozumiałem, że robi dla kogoś z Ukrainy, że to duży interes. No i powiedziałem, kto jest kim w nowym Pruszkowie.
- W Pruszkowie?
- To ich strefa wpływów. Za mocno tu nie siedzą, ale jednak. Poznałem paru... z samej góry. - Milczał chwilę. - Wygadałem mu się o Skarpecie.
- Co to za jeden?
- Potem ci powiem - wtrąciła się dziewczyna. - Jedźcie dalej. Czas nam się kończy.
- To Skarpeta przysłał tych gliniarzy? - upewnił się Kiernacki. Wesołowski kiwnął głową. - Czyli dałeś Drzymalskiemu dziesięć tysięcy? I informacje, tak? - Kiwnięcie. - Adresy? Czyje?
- Skarpety. No i tego gościa od karabinów. Drzymalski powiedział, że potrzebuje dobrego
broń kupić, forsę przeprać... Jakoś tak zrozumiałem, że robi dla kogoś z Ukrainy, że to duży interes. No i powiedziałem, kto jest kim w nowym Pruszkowie.<br>- W Pruszkowie?<br>- To ich strefa wpływów. Za mocno tu nie siedzą, ale jednak. Poznałem paru... z samej góry. - Milczał chwilę. - Wygadałem mu się o Skarpecie.<br>- Co to za jeden?<br>- Potem ci powiem - wtrąciła się dziewczyna. - Jedźcie dalej. Czas nam się kończy.<br>- To Skarpeta przysłał tych gliniarzy? - upewnił się Kiernacki. Wesołowski kiwnął głową. - Czyli dałeś Drzymalskiemu dziesięć tysięcy? I informacje, tak? - Kiwnięcie. - Adresy? Czyje?<br>- Skarpety. No i tego gościa od karabinów. Drzymalski powiedział, że potrzebuje dobrego
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego