Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
swego miejsca po drugiej stronie stolika nie widział ekranu komputera. Knajpka była mała, ciasna. Po zamówieniu trzech porcji frytek, kiełbasy z rusztu, surówek i lodów musieli rozsiąść się możliwie daleko i uważać na to, co robi sąsiad.
- To zadanie dla UOP-u. - Iza odgryzła potężny kęs kiełbasy.
- Mam nadzieję, że Skarpetę wypytają lepiej niż Wesołowskiego.
Zaczęła kręcić głową i szybciej przeżuwać.
- Uoo ne rozaa eooimi - wymamrotała.
- Podsłuchują nas? - Kiernacki rozejrzał się z dobrze odegraną czujnością. - To szyfr, tak?
- Eol e...
- To zrozumiałem - pogroził jej widelcem. - Nie rozumiem za to, jak można tyle jeść i zachować taką figurę.
Jej szczęki zamarły na
swego miejsca po drugiej stronie stolika nie widział ekranu komputera. Knajpka była mała, ciasna. Po zamówieniu trzech porcji frytek, kiełbasy z rusztu, surówek i lodów musieli rozsiąść się możliwie daleko i uważać na to, co robi sąsiad.<br>- To zadanie dla UOP-u. - Iza odgryzła potężny kęs kiełbasy.<br>- Mam nadzieję, że Skarpetę wypytają lepiej niż Wesołowskiego.<br>Zaczęła kręcić głową i szybciej przeżuwać.<br>- Uoo ne rozaa eooimi - wymamrotała.<br>- Podsłuchują nas? - Kiernacki rozejrzał się z dobrze odegraną czujnością. - To szyfr, tak?<br>- Eol e...<br>- To zrozumiałem - pogroził jej widelcem. - Nie rozumiem za to, jak można tyle jeść i zachować taką figurę.<br>Jej szczęki zamarły na
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego