Typ tekstu: Książka
Autor: Dąbrowska Maria
Tytuł: Noce i dnie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1932
Chłopiec stał się pośród tych zabiegów jak gdyby przytomniejszy, około dziesiątej wieczorem rozejrzał się i rzekł: Tatuś! - a głos jego rozległ się donośnie i natarczywie śród przyciszonego napięcia, w jakim się wszyscy znajdowali.
- Co, syneczku?
- Tatuś - powtórzył chłopiec nagląco - graj!
- Lepiej mu. Chce, żeby ojciec zagrał - rzekł ktoś z obecnych.
- Skrzypce - zaraz, gdzie skrzypce? - I Bogumił rzucił się biec po nie jak po deskę ratunku. Pani Barbara wyszła za nim, chwyciła go za rękę.
- Nie odchodź - błagała - nie odchodź. Słuchaj! On nigdy nie chorował! On przecież nigdy nie chorował wybuchnęła zrozpaczonym szeptem, jakby dopiero to wydało jej się złowróżbną okolicznością.
Usłyszeli
Chłopiec stał się pośród tych zabiegów jak gdyby przytomniejszy, około dziesiątej wieczorem rozejrzał się i rzekł: Tatuś! - a głos jego rozległ się donośnie i natarczywie śród przyciszonego napięcia, w jakim się wszyscy znajdowali.<br>- Co, syneczku?<br>- Tatuś - powtórzył chłopiec nagląco - graj!<br>- Lepiej mu. Chce, żeby ojciec zagrał - rzekł ktoś z obecnych.<br>- Skrzypce - zaraz, gdzie skrzypce? - I Bogumił rzucił się biec po nie jak po deskę ratunku. Pani Barbara wyszła za nim, chwyciła go za rękę. &lt;page nr=128&gt;<br>- Nie odchodź - błagała - nie odchodź. Słuchaj! On nigdy nie chorował! On przecież nigdy nie chorował wybuchnęła zrozpaczonym szeptem, jakby dopiero to wydało jej się złowróżbną okolicznością.<br>Usłyszeli
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego