Typ tekstu: Książka
Autor: Dukaj Jacek
Tytuł: Czarne oceany
Rok: 2004
rozwrzeszczał się na całe gardło. Szybko zamilkł, zajrzawszy w transcendentalną głębię lufy remingtona (diabeł nie śpi).
Hunt podniósł Roachera, podtrzymał za ramię, lekarz chwiał się na nogach. Dłonią, w której uprzednio trzymał papierosa, macał się teraz po rozbitej skroni, skąd płynęła jasna krew.
- Wiedziałem, że tak to się skończy - mamrotał. - Skurwysyny. No proszę. Czemu nie.
- Przepraszam.
- Kim wy, do cholery, jesteście?
Hunt wruszył potężnymi ramionami, podczas gdy -
- Proszę wziąć podręczny diagnoster i pójść ze mną - mówił Hunt, odwiesiwszy ergokarabinek na lep-szelki.
- Tu mnie zastrzel - warknął Roacher. - Nigdzie nie idę.
Spolaryzował ledunek, przejrzał się w ścianie. Z kieszeni kitla wyjął pojemnik
rozwrzeszczał się na całe gardło. Szybko zamilkł, zajrzawszy w transcendentalną głębię lufy remingtona (diabeł nie śpi). <br>Hunt podniósł Roachera, podtrzymał za ramię, lekarz chwiał się na nogach. Dłonią, w której uprzednio trzymał papierosa, macał się teraz po rozbitej skroni, skąd płynęła jasna krew. <br>- Wiedziałem, że tak to się skończy - mamrotał. - Skurwysyny. No proszę. Czemu nie. <br>- Przepraszam. <br>- Kim wy, do cholery, jesteście? <br>Hunt wruszył potężnymi ramionami, podczas gdy -<br>- Proszę wziąć podręczny diagnoster i pójść ze mną - mówił Hunt, odwiesiwszy ergokarabinek na lep-szelki. <br>- Tu mnie zastrzel - warknął Roacher. - Nigdzie nie idę.<br>Spolaryzował &lt;orig&gt;ledunek&lt;/&gt;, przejrzał się w ścianie. Z kieszeni kitla wyjął pojemnik
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego