opuszczonego świata: niespodziewanie piękne ruiny w wysokim, swobodnym huku lotniczych motorów, strzałów gnających po otwartym powietrzu.<br>Powoli z jej świadomości ginęło wszystko. Niosła Kolumba. Po iluś minutach, godzinach czy ciemnych dniach podrzucił jej głowę prąd świeżego powietrza.<br>Stanęli. W głębi przeświecało wyraźnie dzienne światło. Wychodzili. Niteczce zakręciło się w głowie. Słabła na myśl o świetle, o powietrzu. Nie pamiętała, jak i nikt z zamkniętych w kanale, że uciekała od wroga, z głupią nadzieją, do tego samego przecież miasta, pogrążonego w płomieniach, błocie, krwi, rozpaczy.<br>Tamci z przodu już wychodzili. Ogarnęła ją pasja. Tam na górze pili już może wodę? Dusiła się