co martwiło naprawdę, była niepewność, co zrobi Hekmatiar. <br>Po dwudniowej ulicznej bitwie, wyparty z Kabulu ze swym wojskiem, Hekmatiar musiał uciekać. Wściekły i upokorzony otoczył miasto bateriami wyrzutni rakietowych i dział. Zaszył się w podstołecznej wiosce Czarasjab, skąd miotał przekleństwa i groźby. Zapowiadał, że zrówna miasto z ziemią, spali, zagłodzi. Słał do stolicy swoich emisariuszy z żądaniami. Od tego, czy zostaną spełnione, uzależniał rezygnację z oblężenia Kabulu. Domagał się, by z miasta wypędzono uzbeckich wojowników generała Dostuma i co rychlej przeprowadzono wybory, które w swojej pysze spodziewał się wygrać dzięki pieniądzom i pomocy Pakistańczyków. Ilekroć do miasta, o świcie czy zmierzchu