Typ tekstu: Książka
Autor: Bocheński Jacek
Tytuł: Tabu
Rok: 1965
swobodnie, bo dużo ludzi kręciło się w kościele. - Jak to, panie? - szepnęłam znowu, gdy opustoszało. - Czy postanowiliście wyjechać właśnie po tym, co zrobiliście wczoraj? - A w przeddzień byłam u niego w namiocie komediantów i całowaliśmy się tam pierwszy raz. - Właśnie po tym rozliczałem się długo z sumieniem - rzekł. - Powiedziałem sobie: Ślepcze, idziesz po omacku i prowadzisz za rękę dziecko, które nie wie, co je czeka u kresu drogi. Nie wolno ci doświadczać jego niewinności
swobodnie, bo dużo ludzi kręciło się w kościele. - Jak to, panie? - szepnęłam znowu, gdy opustoszało. - Czy postanowiliście wyjechać właśnie po tym, co zrobiliście wczoraj? - A w przeddzień byłam u niego w namiocie komediantów i całowaliśmy się tam pierwszy raz. - Właśnie po tym rozliczałem się długo z sumieniem - rzekł. - Powiedziałem sobie: Ślepcze, idziesz po omacku i prowadzisz za rękę dziecko, które nie wie, co je czeka u kresu drogi. Nie wolno ci doświadczać jego niewinności
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego