Typ tekstu: Książka
Autor: Broszkiewicz Jerzy
Tytuł: Doktor Twardowski
Rok wydania: 1987
Rok powstania: 1978
twarzy, ogląda czarne wnętrze dłoni i znów zaczyna krzyczeć: Janek, krzyczy, Janek, o Boże, Janek, ratuj!
Dopiero teraz widać, że ów zarost to krzepnąca krew.
Chłopiec jest dziewczyną, która mimo pasa uderzyła twarzą o szybę.
Na szybie promieniste pęknięcie i ciemne smugi.
Czas wraca do właściwego rytmu.
Czekamy na wóz Służby Ruchu, na pogotowie.
Trwa to nawet niedługo.
Składamy zeznania jako główni świadkowie.
Gruby sierżant mierzy odległości, sprawdza tor poślizgu monologuje nudnym basem: - Ale przeżyli i żyją, proszę bardzo.
A wczoraj w Jastarni, na samej zebrze, w samo południe i na oczach matki, chłopak lat czternaście i miesięcy dwa, proszę bardzo, głową
twarzy, ogląda czarne wnętrze dłoni i znów zaczyna krzyczeć: Janek, krzyczy, Janek, o Boże, Janek, ratuj!<br>Dopiero teraz widać, że ów zarost to krzepnąca krew.<br>Chłopiec jest dziewczyną, która mimo pasa uderzyła twarzą o szybę.<br>Na szybie promieniste pęknięcie i ciemne smugi.<br>Czas wraca do właściwego rytmu.<br>Czekamy na wóz Służby Ruchu, na pogotowie.<br>Trwa to nawet niedługo.<br>Składamy zeznania jako główni świadkowie.<br>Gruby sierżant mierzy odległości, sprawdza tor poślizgu monologuje nudnym basem: - Ale przeżyli i żyją, proszę bardzo.<br>A wczoraj w Jastarni, na samej zebrze, w samo południe i na oczach matki, chłopak lat czternaście i miesięcy dwa, proszę bardzo, głową
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego