Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Ozon
Nr: 4
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2005
zdanie po zdaniu w bełkotliwą opowieść idioty. Masłowska stawia nas przed faktem oczywistym: ludzie tak przecież dzisiaj mówią. Nie odmieniają wyrazów. Źle używają słów "bynajmniej" i "jakkolwiek". I w ogóle bredzą jak pogięci.

Masłowska oprócz jazgotliwej sfory wrogów dorobiła się też apologetów, którzy widzą w niej proroka i sprawiedliwego w Sodomie. Wszak reszta nowej, konsumpcyjnej i niepamiętającej żadnych kartek i stanów wojennych generacji płynie ślepo z prądem i tylko jedna Masłowska widzi, w jakim to globalistycznym szlamie taplają się jej rówieśnicy. Jedni i drudzy się mylą. Wpierw "Wojna... ", a teraz "Paw...", dowodzą, że autorka obu powieści jest kimś innym niż wbitą
zdanie po zdaniu w bełkotliwą opowieść idioty. Masłowska stawia nas przed faktem oczywistym: ludzie tak przecież dzisiaj mówią. Nie odmieniają wyrazów. Źle używają słów "bynajmniej" i "jakkolwiek". I w ogóle bredzą jak pogięci. <br><br>Masłowska oprócz jazgotliwej sfory wrogów dorobiła się też apologetów, którzy widzą w niej proroka i sprawiedliwego w Sodomie. Wszak reszta nowej, konsumpcyjnej i niepamiętającej żadnych kartek i stanów wojennych generacji płynie ślepo z prądem i tylko jedna Masłowska widzi, w jakim to globalistycznym szlamie taplają się jej rówieśnicy. Jedni i drudzy się mylą. Wpierw "Wojna... ", a teraz "Paw...", dowodzą, że autorka obu powieści jest kimś innym niż wbitą
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego