jej (albo własnej) sile perswazyjnej. Sam wiele pisał, za nim komentatorzy jak za panią matką, że w procesie tworzenia interesuje go szczególnie "pocieranie się" różnych tekstów z różnych epok i różnych kultur. Z tego pocierania wychodzą nowe znaczenia, już współczesne. Prawda. Zwłaszcza gdy mamy do czynienia z tekstami kanonicznymi, Biblią, Sofoklesem, Szekspirem, nawet już Beckettem. Góra komentarzy pociera się w środku o siebie i z tego iskrzenia powstają nowe ogniska, przy których grzeją się kolejni widzowie, czytelnicy albo inni komentatorzy. Ale ja mam podejrzenie, że z tym pocieraniem się tekstów, ulubioną metodą Kotta od dwudziestu co najmniej lat, jest tylko pół