stronę lub wracający <page nr=70> z kościoła, kłaniali się babci z szacunkiem i sympatią, a ona z dumą odpowiadała na pytania:<br>- Tak, wnuczka - mówiła. - Tak, tak, córka Eugeniusza. Przyjechała na wakacje.<br>Przed kościołem, podobnie jak w mieście, stały samochody, ale też i kilkanaście rowerów, którym to środkiem lokomocji posługiwano się tu najchętniej. Solenni właściciele garniturów oraz poważne matrony w odświętnych sukniach i koralikach zajeżdżały z fasonem na swych wagantach czy wigrach, zsiadały, strzepywały spódniczki i ustawiały swe pojazdy na specjalnych żelaznych stojakach albo i wprost pod murami kościoła.<br>Babcia miała swoje miejsce w ławce, jak już wcześniej wyjaśniła wnuczce - blisko ołtarza. Aurelia zmieściła