i trzeba było odłamywać od apintasa zgrabiałymi od chłodu rękoma albo spadało spod palców kulkami zielonkawego gradu...<br>i tego też Albinowi nie oszczędzono: jak tylko wybuchła wojna rosyjsko-niemiecka, jego brata Rufina powołano do Armii Czerwonej, na próżno tłumaczył, że nie jest Rosjaninem, wyjaśniono mu, że mieszkańcy przyłączonych do Związku Sowieckiego terenów polskich Kresów wschodnich i południowych zostali wspaniałomyślnie uznani za obywateli tego kraju i mają obowiązek bronić go w potrzebie,<br>i Albin opowiadał nam, że ruszył wraz z bratem do najbliższego miasta, gdzie Rufinowi wręczono kartę przydziałową, a także karabin i ładownice z nabojami, lecz przede wszystkim mundur, płaszcz, plecak