Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Dzień dobry
Nr: 04.07
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1931
w Sopotach już po paru pierwszych dniach ułożyło się ustalonym, codziennym trybem.
Wylegiwała się w łóżku do południa, następnie dwie godziny spędzała w wannie i przed lustrem toalety, pracując starannie nad zachowaniem i podniesieniem swej urody oraz zatarciem śladów zaczynającego się już okresu więdnięcia - poczem szła samotnie na dłuższą przechadzkę.
Spacer przedobiedni świetnie wpływał na jej samopoczucie, humor i cerę, to też nie zaniedbywała go, nawet przy złej pogodzie.
Jeżeli dzień był ładny, Bagińska dążyła nad brzeg morza i otulając się jaknajszczelniej futrem, spędzała nieraz całe godziny na bezmyślnem błądzeniu po zmarzniętym piasku pustej, opuszczonej plaży z oczami utkwionemi w bezkresną
w Sopotach już po paru pierwszych dniach ułożyło się ustalonym, codziennym trybem.<br>Wylegiwała się w łóżku do południa, następnie dwie godziny spędzała w wannie i przed lustrem toalety, pracując starannie nad zachowaniem i podniesieniem swej urody oraz zatarciem śladów zaczynającego się już okresu więdnięcia - poczem szła samotnie na dłuższą przechadzkę.<br>Spacer przedobiedni świetnie wpływał na jej samopoczucie, humor i cerę, to też nie zaniedbywała go, nawet przy złej pogodzie.<br>Jeżeli dzień był ładny, Bagińska dążyła nad brzeg morza i otulając się jaknajszczelniej futrem, spędzała nieraz całe godziny na bezmyślnem błądzeniu po zmarzniętym piasku pustej, opuszczonej plaży z oczami utkwionemi w bezkresną
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego