Typ tekstu: Książka
Autor: Urbańczyk Andrzej
Tytuł: Dziękuję ci, Pacyfiku
Rok: 1997
gotowość dokładnie z państwem Fujimori. Z uśmiechem oświadczają, że poczekają.
Łudząc się od początku, że wezmę błyskawiczny prysznic, usiłuję wpakować się do płytkiego cebrzyka o wielkości kuwety fotograficznej. Przez łączące łazienkę z kuchnią okno widzę moich gospodarzy niecierpliwie zerkających na zegarek. Mimo wysiłków jedna noga pozostaje mi zawsze na zewnątrz. Śpieszę się jednak, jak mogę, rozlewając naokoło wodę. Wypuszczam zużytą wodę i odkręcam kurek, by się opłukać. Niestety, w pośpiechu zapomniałem, że jestem w japońskiej łazience. Woda wylana, kąpiel skończona.
Udaje się w końcu wydobyć kilka litrów płynnego lodu z bocznego "ogrodowego" kranu. Szczękając zębami natrafiam na nowy problem. Nie mogę otworzyć
gotowość dokładnie z państwem Fujimori. Z uśmiechem oświadczają, że poczekają.<br> Łudząc się od początku, że wezmę błyskawiczny prysznic, usiłuję wpakować się do płytkiego cebrzyka o wielkości kuwety fotograficznej. Przez łączące łazienkę z kuchnią okno widzę moich gospodarzy niecierpliwie zerkających na zegarek. Mimo wysiłków jedna noga pozostaje mi zawsze na zewnątrz. Śpieszę się jednak, jak mogę, rozlewając naokoło wodę. Wypuszczam zużytą wodę i odkręcam kurek, by się opłukać. Niestety, w pośpiechu zapomniałem, że jestem w japońskiej łazience. Woda wylana, kąpiel skończona.<br> Udaje się w końcu wydobyć kilka litrów płynnego lodu z bocznego "ogrodowego" kranu. Szczękając zębami natrafiam na nowy problem. Nie mogę otworzyć
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego