słuchania. Albo czymś go przekupić. W<br>najwyższej cenie były u Fredka papierosy, pozwalał wtedy nawet siąść<br>przy sobie. Toteż kiedy ojciec przyjeżdżał czasem na niedzielę,<br>podkradałem mu kilka papierosów, żeby mieć dla Fredka. Bo tylko ojciec<br>palił prawdziwe papierosy, dziadek, wujek Władek skręcali z machorki, a<br>wujek Stefan nie palił.<br> Spijaliśmy z ust Fredkowi te jego opowieści. A gdy przerywał, żeby<br>się zaciągnąć, przestawaliśmy oddychać w oczekiwaniu, kiedy wreszecie<br>wypuści z siebie dym do końca. Lecz, jakby naumyślnie, zaciągał się<br>długo, a dym wypuszczał malutkimi chmurkami albo bawił się w kółka, a<br>myśmy czekali, kiedy za tym dymem pojawi się znów