się taksówkarz trzymający dodatkową lampę - z tego nic nie będzie. To na parę godzin roboty. Śrub tam różnych pełno, dojście do nich trudne, tak na łapu capu nie idzie.<br>- Pójdzie, niech się pan nie boi - uspokajał go Piekarski, ale widać było, że sam jest zdenerwowany. Co chwila spoglądał na zegarek.<br>Spod samochodu, pod którym leżało czterech mechaników, słychać było tylko urywane zdania.<br>- Przytrzymaj.<br>- Daj siedemnastkę.<br>- Poszło.<br>Widać było, że mechanicy są rzeczywiście znakomici. Wszystko mieli doskonale przygotowane, sięgali po właściwe klucze nie odwracając głowy, nie wykonywali żadnych zbędnych ruchów.<br>Po pięciu minutach wyrzucili oba zużyte amortyzatory, po następnych pięciu dwóch dokręcało