Typ tekstu: Książka
Autor: Płoński Janusz, Rybiński Maciej
Tytuł: Góralskie tango
Rok: 1978
się taksówkarz trzymający dodatkową lampę - z tego nic nie będzie. To na parę godzin roboty. Śrub tam różnych pełno, dojście do nich trudne, tak na łapu capu nie idzie.
- Pójdzie, niech się pan nie boi - uspokajał go Piekarski, ale widać było, że sam jest zdenerwowany. Co chwila spoglądał na zegarek.
Spod samochodu, pod którym leżało czterech mechaników, słychać było tylko urywane zdania.
- Przytrzymaj.
- Daj siedemnastkę.
- Poszło.
Widać było, że mechanicy są rzeczywiście znakomici. Wszystko mieli doskonale przygotowane, sięgali po właściwe klucze nie odwracając głowy, nie wykonywali żadnych zbędnych ruchów.
Po pięciu minutach wyrzucili oba zużyte amortyzatory, po następnych pięciu dwóch dokręcało
się taksówkarz trzymający dodatkową lampę - z tego nic nie będzie. To na parę godzin roboty. Śrub tam różnych pełno, dojście do nich trudne, tak na łapu capu nie idzie.<br>- Pójdzie, niech się pan nie boi - uspokajał go Piekarski, ale widać było, że sam jest zdenerwowany. Co chwila spoglądał na zegarek.<br>Spod samochodu, pod którym leżało czterech mechaników, słychać było tylko urywane zdania.<br>- Przytrzymaj.<br>- Daj siedemnastkę.<br>- Poszło.<br>Widać było, że mechanicy są rzeczywiście znakomici. Wszystko mieli doskonale przygotowane, sięgali po właściwe klucze nie odwracając głowy, nie wykonywali żadnych zbędnych ruchów.<br>Po pięciu minutach wyrzucili oba zużyte amortyzatory, po następnych pięciu dwóch dokręcało
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego