po biurku, aż mu gdzieś upadła na podłogę. Wlazł pod biurko i w ciemności jął szukać monety. Sterczał tam na czworakach, aż wreszcie zniecierpliwiony Bednarczyk zapytał:<br>- No, znalazłeś?<br>- Nie, gdzieś się cholera jedna zapodziała!<br>Zapanowała cisza. Zygmunt począł trzaskać zapałkami, ciągle bez skutku. Bednarczyk zawołał:<br>- Wyłaźże, dokąd tam będziesz siedział?!<br>Spod biurka dobiegł go grobowy głos Zygmunta:<br>- Jeden tak wlazł, tylko że nie pod biurko, a pod łóżko, to siedział dwa tygodnie.<br>- Niepodobna, co też ty opowiadasz!<br>- Ano, już tak być musiało, siedział i kwita! <page nr=258><br>- Pluń na te dwa złote i wyłaź już spod tego draństwa.<br>- Akurat! Ty mi je może