Typ tekstu: Książka
Autor: Gałczyński Konstanty Ildefons
Tytuł: Poezje
Rok wydania: 1994
Lata powstania: 1928-1953
z Londynu pisał przecie
w wielkim sekrecie o komecie.
Kometa. Ale nie ta.

Więc obrażony. Więc zatruty.
Wszędzie za późno. O dwie minuty.
O dwie minuty. We śnie.

Mieli przyjść szosą. Gdzie ta szosa?
Jak gdyby włos wyrywał z nosa,
uśmiecha się boleśnie.

Więc, leżąc krzyżem, zadecydował.
Stanął na głowie. Spuchła mu głowa.
Żegnajcie, dzieci, żono!

I paszkwil rąbnął na pewną pralnię,
że w pralni było niekulturalnie
i że go znieważono.

A teraz co? Teraz się martwi.
A może klasztor? Może do partii?
Lecz tu czy tam - migrena.

Boczną uliczką, zaułkiem krętym
idzie pod wiatr ten polski święty
z fortepianem Szopena
z Londynu pisał przecie<br>w wielkim sekrecie o komecie.<br>Kometa. Ale nie ta.<br><br>Więc obrażony. Więc zatruty.<br>Wszędzie za późno. O dwie minuty.<br>O dwie minuty. We śnie.<br><br>Mieli przyjść szosą. Gdzie ta szosa?<br>Jak gdyby włos wyrywał z nosa,<br>uśmiecha się boleśnie.<br><br>Więc, leżąc krzyżem, zadecydował.<br>Stanął na głowie. Spuchła mu głowa.<br>Żegnajcie, dzieci, żono!<br><br>I paszkwil rąbnął na pewną pralnię,<br>że w pralni było niekulturalnie<br>i że go znieważono.<br><br>A teraz co? Teraz się martwi.<br>A może klasztor? Może do partii?<br>Lecz tu czy tam - migrena.<br><br>Boczną uliczką, zaułkiem krętym<br>idzie pod wiatr ten polski święty<br>z fortepianem Szopena
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego