Typ tekstu: Książka
Autor: Miller Marek
Tytuł: Pierwszy milion
Rok: 1999
powiem - lubiłem sobie coś fajnego kupić. Wtedy był snobizm na adidasy, nike, czy pumy, więc sobie kupowałem.


Samochodem wypełnionym głośną muzyką, przetykaną biznesowymi wiadomościami, Frik wjechał na podwórko. Kiedy zgasił silnik i wyłączył radio, zapadła głęboka cisza, w której najpierw usłyszał świergot wróbli, a potem trzepot gołębi przefruwających nad dachami. Śródmieście pod jego powiekami gwałtownie wyparowało. Rozejrzał się wokół i zobaczył nagle, w środku lata, czapy śniegu topniejące na daszkach komórek i poczuł słodki zapach pomyj w rynsztokach. Zdecydowanym ruchem zakręcił szybę i wysiadł z samochodu.
Kurtz nigdy się z Mielczarskiego nie wyprowadził i jego dom był rodzajem towarzyskiego klubu. Można
powiem - lubiłem sobie coś fajnego kupić. Wtedy był snobizm na adidasy, nike, czy pumy, więc sobie kupowałem.<br><br><br>Samochodem wypełnionym głośną muzyką, przetykaną biznesowymi wiadomościami, Frik wjechał na podwórko. Kiedy zgasił silnik i wyłączył radio, zapadła głęboka cisza, w której najpierw usłyszał świergot wróbli, a potem trzepot gołębi przefruwających nad dachami. Śródmieście pod jego powiekami gwałtownie wyparowało. Rozejrzał się wokół i zobaczył nagle, w środku lata, czapy śniegu topniejące na daszkach komórek i poczuł słodki zapach pomyj w rynsztokach. Zdecydowanym ruchem zakręcił szybę i wysiadł z samochodu.<br>Kurtz nigdy się z Mielczarskiego nie wyprowadził i jego dom był rodzajem towarzyskiego klubu. Można
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego