stolik przy łóżku. <br>- Widzi panicz, tu są sardynki i tu jest masło, i jest owoc. <br>Hubert dopiero teraz spostrzegł te rzeczy. <br>- Ja wszystko mam - mówił chłopiec - moja babka, ona ma pieniądz, duży pieniądz - zwierzył się Hubertowi tajemniczo. - Ale już za późno... - dokończył spokojnie. - Tydzień temu sprowadziła babka doktora aż ze Stanisławowa. On powiedział, ten doktor, że już za późno. Babka do niego mówi: "Panie doktór, może co potrzeba, może jeszcze jakie lekarstwo drogie, a może jego powieźć za granicę, tam gdzie gorąco? U mnie pieniędzy się znajdzie, ja poszukam u dobrych ludzi". Ale on wie, że babka nie potrzebuje szukać, bo