budził we mnie tak budujących refleksji, jak w podpułkowniku Wacławie Lipińskim, który opisał go w swej "Wrześniowej obronie Warszawy": "...Wśród czarnych, głuchych ulic słyszało się szum i szelest stóp dziesiątków tysięcy ludzi... Od tej masy tysięcy ludzi, ludzi nieznanych, których twarze okrywał mrok nocy - biła wstrząsająca siła. Na szosie do Starej Miłosnej całą szerokością płynął skłębiony wąż ciężarówek, wozów taborowych, samochodów osobowych, obciążonych ponad miarę ludźmi i bagażem warszawskich dorożek i taksówek, wozów Straży Ogniowej, policji, karetek pogotowia, wyładowanych ludźmi i bagażem platform konnych, wózków rowerowych - wszystko to wymieszane, splątane, co chwila zatrzymywane tworzącymi się nagle zatorami; ludzie pchający wózki dziecinne, dźwigający