na nowo z opuszczonymi przed laty towarzyszami zabaw, którzy wyrośli bardzo przez ten czas. Spoważnieli, a co starsi, ku oszołomieniu młodego smoka, szykowali się do założenia własnych rodzin.<br>"Drapacz! Skrzydlaty Śpiewak! Nawet Gruby!" - żalił się biedak, gdy spotkaliśmy się znowu, następnego dnia po przybyciu na Jaszczur. - "Pamiętam ich jako szczenięta! Strasznie się zmienili. Są... są..." - plątał się, nieszczęśliwy i rozgoryczony, nie mogąc znaleźć odpowiedniego określenia na swe rozczarowanie. Wreszcie dokończył, jakby to była obelga:<br>"Są dorośli!"<br>Nie tylko on musiał stawić czoło nowościom. Dla Słonego całkiem naturalne było, że zamieszkam w jego domu. Nawet nie pomyślał, że mogłoby być inaczej. Tymczasem