Typ tekstu: Książka
Autor: Dukaj Jacek
Tytuł: Czarne oceany
Rok: 2004
się pokaże.
- "Coś", hę? Okay, proszę bardzo.
Pół godziny później zadzwonił do Hunta Fortzhauser, z kolejnymi narzekaniami na Vassone: że niby zamęczają go z "Curtwaitera", bo pani doktor znowu nie raczyła się pokazać, telefon sobie wyłączyła i buja gdzieś w obłokach. Ta nagła plaga detelefonizacji poruszyła w Nicholasie złe skojarzenia. Swoją drogą - Vassone rzeczywiście głupio prowokowała podejrzenia.
Następne pół godziny - i diabeł przypomniał mu o spotkaniu ze Skrytojebcą. Już czas, już czas. Hunt zjeżdżał do garaży razem z McFly'em i jednym z agentów specjalnych, tamci dwaj opowiadali sobie makabryczne dowcipy rodem z kostnicy, dla Nicholasa jakoś zupełnie nieśmieszne.
Do domu sneakera jechał
się pokaże. <br>- "Coś", hę? Okay, proszę bardzo. <br>Pół godziny później zadzwonił do Hunta Fortzhauser, z kolejnymi narzekaniami na Vassone: że niby zamęczają go z "Curtwaitera", bo pani doktor znowu nie raczyła się pokazać, telefon sobie wyłączyła i buja gdzieś w obłokach. Ta nagła plaga detelefonizacji poruszyła w Nicholasie złe skojarzenia. Swoją drogą - Vassone rzeczywiście głupio prowokowała podejrzenia. <br>Następne pół godziny - i diabeł przypomniał mu o spotkaniu ze Skrytojebcą. Już czas, już czas. Hunt zjeżdżał do garaży razem z McFly'em i jednym z agentów specjalnych, tamci dwaj opowiadali sobie makabryczne dowcipy rodem z kostnicy, dla Nicholasa jakoś zupełnie nieśmieszne.<br>Do domu &lt;orig&gt;sneakera&lt;/&gt; jechał
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego