martwić...<br><br>Wspięłam się na strych, skuliłam się. Śnił mi się nasz dom - rodzice, Iziaszek, wszyscy, za którymi tęskniłam. Chciałam, żeby ten sen trwał jak najdłużej, ale zbudził mnie czyjś krzyk. Zerwałam się, wyjrzałam na podwórze, ale nic się nie działo. Księżyc normalnie świecił nad Borysławiem. To był mój własny krzyk. Sypiałam na strychu, w dzień wkradałam się do kuchni po jedzenie. Ludzie udawali, że mnie nie widzą. Siedziałam na schodach z miską zupy, gdy nagle zjawił się lagerfuhrer z trzema ordnerami. Za późno było, żeby uciekać. Przyjeżdża nowa lagerwacha, powiedział, za ukrywanie nielegalnych śmierć. Maks Heimberg podszedł do mnie i przyciął