Typ tekstu: Książka
Autor: Bahdaj Adam
Tytuł: Wakacje z duchami
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1962
ram, zwinęli je i ukryli w zalutowanej tulei. - Kapitan wstał, jeszcze raz powiódł roześmianymi oczami po dzielnej czwórce. - Na mnie już czas. Muszę wracać na posterunek. Czołem, urwisy! - A na drugi raz nie właźcie w paradę służbie śledczej!
Po kolei ściskał dłonie detektywom. Gdy pożegnał Paragona, ten łypnął zaczepnie okiem
- Szanowanie, panie kapitanie. Dziękujemy za owocną współpracę. Jeżeli będziemy potrzebni, to niech pan napisze do Warszawy: Klub Młodych Detektywów, ulica Górczewska. Wystarczy!
Kapitan uniósł rękę do beretu.
- Nie zapomnę! Trzymajcie się zdrowo!
Stali w milczeniu, odprowadzając go spojrzeniami aż do furtki. Gdy znikł w cieniu drzew, Mandżaro wyciągnął notes. Wolno, z
ram, zwinęli je i ukryli w zalutowanej tulei. - Kapitan wstał, jeszcze raz powiódł roześmianymi oczami po dzielnej czwórce. - Na mnie już czas. Muszę wracać na posterunek. Czołem, urwisy! - A na drugi raz nie właźcie w paradę służbie śledczej!<br>Po kolei ściskał dłonie detektywom. Gdy pożegnał Paragona, ten łypnął zaczepnie okiem &lt;page nr=254&gt;<br> - Szanowanie, panie kapitanie. Dziękujemy za owocną współpracę. Jeżeli będziemy potrzebni, to niech pan napisze do Warszawy: Klub Młodych Detektywów, ulica Górczewska. Wystarczy!<br>Kapitan uniósł rękę do beretu.<br> - Nie zapomnę! Trzymajcie się zdrowo!<br>Stali w milczeniu, odprowadzając go spojrzeniami aż do furtki. Gdy znikł w cieniu drzew, Mandżaro wyciągnął notes. Wolno, z
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego