ostatniej chwili, chciał się pożegnać, ona jednak powiedziała: - Odprowadzę was kawałek - i w dłonie plasnęła.<br>Z pięterka wyjrzały głowy Feli, Jadzi i jej matki. Trzy piwonie w jednym oknie.<br>- Obiad zostawcie! - krzyknęła. - Ja się trochę przejdę. Poszli pod rękę i wszystkie sąsiadki widziały, że Madzia ma chłopca, że chodzi ze Szczęsnym.<br>Krokiem prężnym, nieomal tanecznym wystukiwała na płytach chodnika swą pewność - pewność czego: że go ma? Że winien jej wdzięczność do grobowej deski? - i z głową uniesioną, dumna czy rozmarzona, słuchała, a może tylko udawała, że słucha tego, co jej Szczęsny dla przykładu klarował o "Tomaszowskiej" !<br>Ożywił się, zacietrzewił na wspomnienie