ich palcom jak jakiś heretyk. Przychodziły mi do głowy myśli zupełnie ni w pięć, ni w dziewięć. Myślałem, że ręce dyrektora są zgrabne, mocne, ruchliwe jak u małpy. Tak jest, ręce miał naprawdę małpie. Palce natomiast docenta, długie, cienkie, artystyczne, przypominały palce muzyka. Znowu pomyślałem głupio, że jest podobny do Szopena, a gdy przebiera palcami, to jak gdyby wygrywa jakieś skomplikowane pasaże muzyczne. Nic poza palcami nie widziałem. Wtem chora zaczęła się dławić.<br>- Język! - warknął chirurg<br>,,Zobaczyłem przerażenie siostry i zrozumiałem jej stan. Domyśliłem się także, że z nią się coś dzieje i że zaszło coś, czemu ona nie może zapobiec