Typ tekstu: Książka
Autor: Broszkiewicz Jerzy
Tytuł: Doktor Twardowski
Rok wydania: 1987
Rok powstania: 1978
Znużyła mnie ta nocna podróż, nie potrzebuję jednak snu.
Chcę tylko odetchnąć czystością świtu.
Golę się, biorę tusz, wdziewam białą koszulę, srebrny krawat, ubranie z czarnego tropiku.
Początkowo wędruję uliczkami Starego Miasta na oślep, jak człowiek oczadziały dymem i mgłą, bez sensu, bez planu.
Nic dziwnego, że trafiam też na Szpitalną, choć nie cierpię owej ulicy.
Znoszono tu chorych, kiedy kościół Św. Ducha bardziej szpitalem był niż kościołem.
Tutaj to, dobrze pamiętam, panowie Brenner i Chmiel założyli około roku 1458 szpital studentów uniwersytetu, ale i tak bez dukatów wielmożnego Hińczy z Rogowa nic by z tego nie wyszło.
Potem przez wiele
Znużyła mnie ta nocna podróż, nie potrzebuję jednak snu.<br>Chcę tylko odetchnąć czystością świtu.<br>Golę się, biorę tusz, wdziewam białą koszulę, srebrny krawat, ubranie z czarnego tropiku.<br>Początkowo wędruję uliczkami Starego Miasta na oślep, jak człowiek oczadziały dymem i mgłą, bez sensu, bez planu.<br>Nic dziwnego, że trafiam też na Szpitalną, choć nie cierpię owej ulicy.<br>Znoszono tu chorych, kiedy kościół Św. Ducha bardziej szpitalem był niż kościołem.<br>Tutaj to, dobrze pamiętam, panowie Brenner i Chmiel założyli około roku 1458 szpital studentów uniwersytetu, ale i tak bez dukatów wielmożnego Hińczy z Rogowa nic by z tego nie wyszło.<br>Potem przez wiele
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego