Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
stać. Co ci szkodzi? Browar posączysz...
- Akurat ty mi fundniesz... - Znów się obejrzał. Facet w wojskowej kurtce, balansując śmiesznie na sztywnych nogach, zjeżdżał słabo kontrolowanym ślizgiem bardziej w poprzek niż wzdłuż nartostrady. Lada moment albo wyląduje na sosnach, tym razem po zachodniej stronie, albo weźmie się w garść i wykręci. Tak czy siak oddalał się od nich. - Myślisz, że nie wiem? Macie tam stuprocentowy upust, ty i cała rodzina.
Demobil szarpnął się, rozpaczliwie zamłynkował kijkami - i skręcił w ostatniej chwili. Teraz niosło go w ich stronę. Nie za szybko, bo znów w poprzek stoku.
Na parkingu Kajtek tkwił wsparty o błotnik terenówki, nie
stać. Co ci szkodzi? Browar posączysz...<br>- Akurat ty mi fundniesz... - Znów się obejrzał. Facet w wojskowej kurtce, balansując śmiesznie na sztywnych nogach, zjeżdżał słabo kontrolowanym ślizgiem bardziej w poprzek niż wzdłuż nartostrady. Lada moment albo wyląduje na sosnach, tym razem po zachodniej stronie, albo weźmie się w garść i wykręci. Tak czy siak oddalał się od nich. - Myślisz, że nie wiem? Macie tam stuprocentowy upust, ty i cała rodzina.<br>Demobil szarpnął się, rozpaczliwie zamłynkował kijkami - i skręcił w ostatniej chwili. Teraz niosło go w ich stronę. Nie za szybko, bo znów w poprzek stoku.<br>Na parkingu Kajtek tkwił wsparty o błotnik terenówki, nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego