to rozwijające się uczucie. Zrozumiałem też, że wcale nie zależało jej na stworzeniu sytuacji, w której mógłbym się czuć spełniony, mógłbym swobodnie podejmować decyzje, chciała mi dać jedynie możliwość fizycznego wyżycia się, zaspokojenia nagromadzonych i nieznajdujących ujścia emocji, by tym bardziej mnie ukierunkowywać i dalej mieć wpływ na moje postępowanie. <br>Tak naprawdę nie chciała mi dać tego, czego naprawdę pragnąłem, a potrzebowałem i pragnąłem miłości nieduszącej, nieekspansywnej, nietotalitarnej. <br>Nagle cicha, spokojna i wartościowa dziewczyna, jak ją matka z rozmarzeniem określała na początku, następnego dnia stała się dla niej istotą bez krzty ambicji i wstydu, dziwką, która ma na celu tylko jedno: uwieść