Wstał. W drodze do szafy spostrzegł na stole pozostawioną przez Roberta czy Jagiełłę paczkę chesterfieldów, wyjął jednego, zapalił.<br>Nagle, nie myśląc, co robi, jął się gwałtownie ubierać.<br>"Wrócę za dwa dni..." - napisał kartkę i pozostawił na stoliku przy łóżku, opierając o lampę.<br>Zbiegł w dół po trzy stopnie. Złapał taksówkę.<br>- Taryfa razy dwa za pośpiech - obiecał rzucając adres, gdzie parkowali swego mercedesa.<br>- Oczywiście, oczywiście... - niby obojętnie przyjął informację, że "przyjaciele" przed godziną wyruszyli do Brukseli. Żyd mówił swobodnie po polsku, jak i jego brukselski kontrahent z drugiej strony granicy.<br>"Czymże się stałem dla Roberta i Jagiełły, dla ostatka z tego, co