Typ tekstu: Książka
Autor: Ziomecki Mariusz
Tytuł: Lato nieśmiertelnych
Rok: 2002
sto procent.
Cholera!
- Może ja pana podwiozę? Pojedziemy samochodem - krzyknąłem w głąb stodoły.

- Pan masz samochód? - zdziwił się.
- Nowiutki. Sąsiadom oczy wyjdą na wierzch, jak zobaczą nas razem na przejażdżce.

Przestał zaciągać popręg na brzuchu konia. Dziadek lubił, jak to określał tata, wsiąść na pańską bryczkę i pokazać się ludziom. Tata przekonał się o tym w lipcu 1963, kiedy przyprowadził do Kurkowa, prosto z placu warszawskiego Polmozbytu, błyszczącego wartburga. Samochód miał obły kształt i reflektory jak żabie oczy, kopcący dwutaktowy motor i wściekły niebieski kolorek, przy którym uparła się mama. Ale na tamte czasy, kiedy prawie nikt nie miał prywatnego samochodu
sto procent.<br>Cholera!<br>- Może ja pana podwiozę? Pojedziemy samochodem - krzyknąłem w głąb stodoły. <br><br>- Pan masz samochód? - zdziwił się.<br>- Nowiutki. Sąsiadom oczy wyjdą na wierzch, jak zobaczą nas razem na przejażdżce. <br><br>Przestał zaciągać popręg na brzuchu konia. Dziadek lubił, jak to określał tata, wsiąść na pańską bryczkę i pokazać się ludziom. Tata przekonał się o tym w lipcu 1963, kiedy przyprowadził do Kurkowa, prosto z placu warszawskiego Polmozbytu, błyszczącego wartburga. Samochód miał obły kształt i reflektory jak żabie oczy, kopcący dwutaktowy motor i wściekły niebieski kolorek, przy którym uparła się mama. Ale na tamte czasy, kiedy prawie nikt nie miał prywatnego samochodu
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego