Typ tekstu: Książka
Autor: Mularczyk Andrzej
Tytuł: Sami swoi
Rok: 1997
sam blady ze
strachu.
- Nie ze strachu mnie telepie, tylko od tej twojej "żmijówki" -
usprawiedliwiał się Kargul.
- Może być przyda się ona jeszcze na stypę po tobie - syknął Pawlak,
kołysząc się na jednej nodze i ostrożnie opuszczając drugą na widoczny
wśród łodyg kamień.
- Po tym będzie stypa, kto pierwszy wyleci.
- Tchórz się zawsze za cudzymi plecami kryje.
Dwa kroki Pawlaka - to jeden krok Kargula. Na wszelki wypadek Kargul
wolałby nie iść zbyt blisko Kaźmierza, ale nie chce stracić z oczu
śladu buciorów tamtego. Idą więc jak związani niewidoczną liną. Każdy
ich krok śledzą od stodoły Kargula młodzi. Jadźka odruchowo chwyciła
dłoń
sam blady ze<br>strachu.<br> - Nie ze strachu mnie telepie, tylko od tej twojej "żmijówki" -<br>usprawiedliwiał się Kargul.<br> - Może być przyda się ona jeszcze na stypę po tobie - syknął Pawlak,<br>kołysząc się na jednej nodze i ostrożnie opuszczając drugą na widoczny<br>wśród łodyg kamień.<br> - Po tym będzie stypa, kto pierwszy wyleci.<br> - Tchórz się zawsze za cudzymi plecami kryje.<br> Dwa kroki Pawlaka - to jeden krok Kargula. Na wszelki wypadek Kargul<br>wolałby nie iść zbyt blisko Kaźmierza, ale nie chce stracić z oczu<br>śladu buciorów tamtego. Idą więc jak związani niewidoczną liną. Każdy<br>ich krok śledzą od stodoły Kargula młodzi. Jadźka odruchowo chwyciła<br>dłoń
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego