sterczącą rękę, przytrzymał w gęstwinie płomieni, aż osunęła się zwęglona.<br>- Tu kończy swój bieg rzeka życia, która cię tak zachwyciła. Bez zobaczenia tego miejsca niewiele mogłabyś pojąć z Indii...<br>Po pas zanurzeni w ciężkim dymie wracali w stronę auta. Na lekkich marach znoszono umarłych.<br>- Gdzie chcesz teraz jechać?<br>- Do domu, Tery, do domu - wyszeptała potulnie. - Uczysz mnie pokory.<br>- To nie ja, to oni - pokazał na migoczące podłużne ognie jak na ostrzegawcze znaki.<br><br>III<br>Powiedz, Istvan, co się z tobą dzieje? Dawniej znajdowałeś czas dla mnie - robiła wyrzuty Judyta. - Wczoraj byłeś bardzo nieuprzejmy, nie chciałeś iść ze mną do kina, mówiłeś, że