Typ tekstu: Książka
Autor: Dymny Wiesław
Tytuł: Opowiadania zwykłe
Rok wydania: 1997
Rok powstania: 1963
półtorej godziny.
- Aha - przypomniał sobie Kania. - Tak, stary na pewno przewraca się
na drugi bok.
- A ty się nie martwisz tym, że żona tam siedzi bez chłopa, sama? -
pytał Wiluś.
- E, co bym się miał martwić. Przecież jej nie ubędzie.
- Ubyć nie ubędzie, ale jaki Niemiaszek może jej brzucho zrobić.
- Tfu, na psa urok - zaklął Kania. - Jak tak będzie, to zabiję.
- Kogo?
- Wszystkich. Dom podpalę razem ze wszystkimi. - Po czym Kania,
wściekły, zaszywał się w jakiś kąt i pisał list do domu.
- Pisz, bracie, może za pół roku dojdzie - mówił Wiluś.
- A ty nie piszesz? - pytał Kania.
- Nie. Nie mam do
półtorej godziny.<br> - Aha - przypomniał sobie Kania. - Tak, stary na pewno przewraca się<br>na drugi bok.<br> - A ty się nie martwisz tym, że żona tam siedzi bez chłopa, sama? -<br>pytał Wiluś.<br> - E, co bym się miał martwić. Przecież jej nie ubędzie.<br> - Ubyć nie ubędzie, ale jaki Niemiaszek może jej brzucho zrobić.<br> - Tfu, na psa urok - zaklął Kania. - Jak tak będzie, to zabiję.<br> - Kogo?<br> - Wszystkich. Dom podpalę razem ze wszystkimi. - Po czym Kania,<br>wściekły, zaszywał się w jakiś kąt i pisał list do domu.<br> - Pisz, bracie, może za pół roku dojdzie - mówił Wiluś.<br> - A ty nie piszesz? - pytał Kania.<br> - Nie. Nie mam do
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego