nie praktykuje. W dowodzie stało wszakże jak wół "wyznanie mojżeszowe", <br>zagadał więc do Szczęsnego po swojemu.<br>- Przepraszam, ale ja po żydowsku nie umiem. - Ale jesteś pan Żyd czy nie jesteś?!<br>- Jestem, tylko że chowałem się w polskiej ochronce. Sierota, uważa pan. Potem też cały czas między Polakami, skąd miałbym umieć?<br>- To znaczy, ciągle miałeś pan trefne! A szabes? Kto wie, czy w ogóle jadłeś czulent?<br>- No, jakże, zdarzało się... - A czy mojde any?<br>- Naturalnie.<br>Nie był pewien, czy mojde jest u nich modlitwą, czy potrawą, sięgnął więc po dowód, żeby już skończyć z niebezpiecznym tematem. - Nie ma pan nic chyba przeciw temu