pan mądry, panie Zygmuncie. Niby poeta, a jak co powie...<br>- Panno Todziu, w łóżku nie, ale tak na kanapce, co?<br>Zygmunt poszedł napełnić szklankę.<br>- Skończyłeś już, Lucjanie? No, lepiej, prawda? Mówiłem. Ja się znam na tych sprawach. Proletariusz spotyka się z filozofią na każdym kroku. Co, chyba pójdziemy do "Małej"? Trochę za wcześnie.<br>Lucjan zapalił papierosa i położył się. Teraz mógł myśleć przynajmniej.<br>Zygmunt siedział na kanapie z podwiniętymi nogami i czytał Norwida. Wielbił i pojmował tego poetę. Lucjan zazdrościł mu tego. Nie rozumiał Norwida tak, jak by tego pragnął. <page nr=54> Ilekroć obcował z tomem Norwida, zawsze wiało na niego z tej