Typ tekstu: Książka
Autor: Czeszko Bohdan
Tytuł: Pokolenie
Rok wydania: 1974
Rok powstania: 1951
Szermentowskiemu, którzy oczekiwali w sodowiarni.
- Co to za świstki? - pytał Jasio. Odczytał: "Walka Młodych" i odsunął od siebie papier. - Znowu bibuła i nic tylko bibuła, czy nie mówiła, kiedy dadzą broń? Ja tego czytać Nie będę. Mam swój rozum. Dosyć mam tej propagandy. O, dotąd - wodził palcem po gardle, chociaż "Trybuny" ani nie czytał, ani nie kolportował.
- Broń będzie. Jeszcze nie wiem dokładnie, gdzie chowają.
Ale we wtorek przyniosę do Jurka. -- To powiedział nagle Jacek Szermentowski, a wszyscy zamilkli. Twarz Jacka nie wyrażała żadnych uczuć - ani dumy, ani troski. Komunikował wieść po swojemu, wadliwie akcentując słowa.
- Jak to? - "Jeannot" łyknął ślinę
Szermentowskiemu, którzy oczekiwali w sodowiarni.<br>- Co to za świstki? - pytał Jasio. Odczytał: "Walka Młodych" i odsunął od siebie papier. - Znowu bibuła i nic tylko bibuła, czy nie mówiła, kiedy dadzą broń? Ja tego czytać Nie będę. Mam swój rozum. Dosyć mam tej propagandy. O, dotąd - wodził palcem po gardle, chociaż "Trybuny" ani nie czytał, ani nie kolportował.<br>- Broń będzie. Jeszcze nie wiem dokładnie, gdzie chowają.<br>Ale we wtorek przyniosę do Jurka. -- To powiedział nagle Jacek Szermentowski, a wszyscy zamilkli. Twarz Jacka nie wyrażała żadnych uczuć - ani dumy, ani troski. Komunikował wieść po swojemu, wadliwie akcentując słowa.<br>- Jak to? - "Jeannot" łyknął ślinę
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego