nie można być pewnym. Ale niechże pan weźmie to od strony psychologicznej. Panna, córka geometry, z prostym... pojmuje pan... chamem, ha... łotrostwo... synem młynarza. Cóż za perfidia! Dopuszczać do zbliżenia, a mimo to... ha, niewinność. Pojmuje pan ohydę... ohydę!!! tego postępku. Łotrostwo, młodzi ludzie... ach, panie!<br>Edward był straszliwie wzburzony. Trząsł się cały i wpatrywał się w Lucjana pałającym wzrokiem.<br>- No, co pan na to?<br>- Niechże się pan uspokoi. Co jest z panem? Opowiedział pan historię i sam się pan nią podenerwował. Drobiazg, cóż to, nowość dla pana? Takich historyj jest tysiące. Przepraszam pana, idę na obiad.<br>Lucjan nakładał palto. Edward w