z rzędu... <br>Mirka, elegancka, zadbana pani na emeryturze, przyjechała do Charcic na dwa tygodnie, żeby naładować akumulatory. Dopadła ją chandra i zaczęła się bać, że znowu sięgnie po alkohol. - Zawsze piłam w samotności. Zaczynałam od dwóch kieliszków wina, potem wypijałam butelkę, potem dwie i więcej - opowiada. Piła ponad dziewięć lat. Trzeźwieć próbowała trzy razy. - Po pierwszej terapii wytrzymałam pół dnia, po drugiej kilka dni - mówi. Przed trzema laty przeżyła delirium i początki choroby wieńcowej. - Te dwa strachy spowodowały, że zaczęłam stawać na nogi - wyznaje. - Boję się wypić, bo każda delirka może doprowadzić do śmierci, a ja marzę, aby jeszcze trochę pożyć