Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Polityka
Nr: 12.04
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2004
większą obsadę) do sali, gdzie odbyła się ta wymiana zdań, wkroczył koleżka melancholijny jak listopadowy wieczór. Rozejrzał się po krajobrazie zebraniowych stołów, krzeseł, plastikowych butelek z dyżurną mineralną. Ożywił się dopiero, kiedy w kącie wypatrzył zrujnowany fortepian: brakowało połowy klawiszy. Koleżka zbliżył się do fortepianu. Spojrzał i spanikowany cofnął ręce. Typek cierpiący na ból głowy zostawił panienkę, doskoczył do melancholijnego fortepianisty.

- Taka sytuacja - westchnął rozdzierająco. - Musimy grać na tych klawiszach, jakie jeszcze zostały!

Wiem, pamiętam: niezinterpretowany sen to jak niewysłany list. Po przebudzeniu starałem się zinterpretować nadranny koszmarek: to wybitni politycy lewicy Janik i Dyduch spotkali się przed grudniowym spędem SLD
większą obsadę) do sali, gdzie odbyła się ta wymiana zdań, wkroczył koleżka melancholijny jak listopadowy wieczór. Rozejrzał się po krajobrazie zebraniowych stołów, krzeseł, plastikowych butelek z dyżurną mineralną. Ożywił się dopiero, kiedy w kącie wypatrzył zrujnowany fortepian: brakowało połowy klawiszy. Koleżka zbliżył się do fortepianu. Spojrzał i spanikowany cofnął ręce. Typek cierpiący na ból głowy zostawił panienkę, doskoczył do melancholijnego &lt;orig&gt;fortepianisty&lt;/&gt;.<br><br>- Taka sytuacja - westchnął rozdzierająco. - Musimy grać na tych klawiszach, jakie jeszcze zostały!<br><br>Wiem, pamiętam: niezinterpretowany sen to jak niewysłany list. Po przebudzeniu starałem się zinterpretować nadranny &lt;orig&gt;koszmarek&lt;/&gt;: to wybitni politycy lewicy Janik i Dyduch spotkali się przed grudniowym spędem SLD
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego