rozłożył zniewolenie Polski na okres dłuższy niż w Rumunii, Czechosłowacji i na Węgrzech. Stąd inteligencja polska, aczkolwiek nękana nakazami i koniecznością przystosowania się do struktur sowieckich, cierpliwie wierzyła, że kiedyś ten czas się skończy, nadejdą dni odnowy i powrotu do prawdziwej demokracji. Tylko nieliczni nie dali się na to nabrać.<br>Ufności do władz nie było za wiele, ale dla świętego spokoju nawet rozliczenia popaździernikowe nie przyniosły krwawych efektów. Nie przestraszył Polaków przykład zmiażdżenia Węgier, nauki bowiem płynące z nieudanych powstań: listopadowego, styczniowego czy warszawskiego, wskazywały, że samą ambicją narodową, entuzjazmem i gołymi rękami do niczego zmusić nie można potężnego mocarstwa, nie