Typ tekstu: Książka
Autor: Kruczkowski Leon
Tytuł: Kordian i cham
Rok wydania: 1979
Rok powstania: 1932
Skłonił się przed pulchnym, o rumianej i zgoła dobrodusznej twarzy jegomościem, który drobnym kroczkiem przechadzał się po izbie z rękami w tył założonymi. Pan Czartkowski stał we wnęce okiennej i właśnie śmiał się z czegoś rżącym, rozgłośnym śmiechem. Na widok wchodzącego uciął, parsknął krótko i odwrócił się twarzą ku oknu.
- Uhm, to asan jesteś Deczyński, nauczyciel tutejszej szkółki elementarnej, hę? - spytał pulchny jegomość zatrzymując się na środku kancelarii. Przyglądał się Kazimierzowi małymi, niezmiernej ruchliwości oczkami, z wyrazem łagodnego politowania.
- Ja jestem, wielmożny panie...
- Uhm, to dobrze... bo tu właśnie mam dla asana zlecenie pewne, dane mi od pana prezesa wojewódzkiej komisji
Skłonił się przed pulchnym, o rumianej i zgoła dobrodusznej twarzy jegomościem, który drobnym kroczkiem przechadzał się po izbie z rękami w tył założonymi. Pan Czartkowski stał we wnęce okiennej i właśnie śmiał się z czegoś rżącym, rozgłośnym śmiechem. Na widok wchodzącego uciął, parsknął krótko i odwrócił się twarzą ku oknu.<br>- Uhm, to asan jesteś Deczyński, nauczyciel tutejszej szkółki elementarnej, hę? - spytał pulchny jegomość zatrzymując się na środku kancelarii. Przyglądał się Kazimierzowi małymi, niezmiernej ruchliwości oczkami, z wyrazem łagodnego politowania.<br>- Ja jestem, wielmożny panie...<br>- Uhm, to dobrze... bo tu właśnie mam dla asana zlecenie pewne, dane mi od pana prezesa wojewódzkiej komisji
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego