Typ tekstu: Książka
Autor: Nienacki Zbigniew
Tytuł: Księga strachów
Rok wydania: 1987
Rok powstania: 1967
Bandyta! - syczała Zenobia. - Napada pan nocą w lesie na samotne i bezbronne kobiety.
- To pani na mnie napadła - tłumaczyłem się, zaskoczony spotkaniem z dziewczyną.
- Musiałam się bronić. A to znaczy atakować. Widziałam, jak przyczaił się pan za drzewem. Wywabiłam pana na ścieżkę...
- Co pani tu robi? W nocy? Wzruszyła ramionami .
- Umawialiśmy się przecież, że przyjadę do was. I do Kasi. Ale w tych ciemnościach nie umiałam trafić do obozu.
Podrapałem się w głowę.
- Zapewne chodziła pani w sąsiedztwie obozu, bo Sebastian panią zwęszył. Nie zauważyła pani namiotów obok mauzoleum?
- Przecież nie kryłabym się w lesie podczas burzy - burknęła. ˇ
Zerwał się wicher
Bandyta! - syczała Zenobia. - Napada pan nocą w lesie na samotne i bezbronne kobiety.<br>- To pani na mnie napadła - tłumaczyłem się, zaskoczony spotkaniem z dziewczyną.<br>- Musiałam się bronić. A to znaczy atakować. Widziałam, jak przyczaił się pan za drzewem. Wywabiłam pana na ścieżkę...<br>- Co pani tu robi? W nocy? Wzruszyła ramionami &lt;page nr=198&gt;.<br>- Umawialiśmy się przecież, że przyjadę do was. I do Kasi. Ale w tych ciemnościach nie umiałam trafić do obozu.<br>Podrapałem się w głowę.<br>- Zapewne chodziła pani w sąsiedztwie obozu, bo Sebastian panią zwęszył. Nie zauważyła pani namiotów obok mauzoleum?<br>- Przecież nie kryłabym się w lesie podczas burzy - burknęła. ˇ<br>Zerwał się wicher
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego