to, żeby się zemścić. Zdążyłem jeszcze szepnąć "nie wierzę" i już inspicjentka wypycha mnie na estradę. <br><br> Grało mi się lekko, wypoczynkowo. Myślę, że "z wdziękiem" przyjmowałem entuzjazm publiczności. <br><br>Nareszcie koniec. Uściski najbliższych i dalszych. Reporterka, babka na medal, czeka z magnetofonem. <br>Tysiące radiosłuchaczy słuchało, jak gram, teraz usłyszą mój głos. Umyśliłem sobie, co powiem. Im prościej, tym lepiej. Więc mówię, że dobrze się czuję w klimacie napięcia, że w skrytości ducha marzyłem o konkursowych laurach, ale bałem się o tym myśleć, wiedząc, jak poważną mam konkurencję. A jednak się udało. Jestem bardzo szczęśliwy. Na sali są moi rodzice, moja dziewczyna. Cieszę