Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzej Czcibor-Piotrowski
Tytuł: Cud w Esfahanie
Rok: 2001
baraszkowaniem w wodzie Hamid leży na granicy cienia i sączącego się przez listowie nadrzecznych krzewów blasku słońca w zenicie, pogrążony we śnie niczym kot, który nachłeptał się śmietany, i kiedy tak patrzę na niego nie bez czułości, obraca się na wznak, i ja, wpatrując się w niego, ja, nagle znów Uta i znów we śnie, nie mogę uwierzyć własnym oczom: Hamid zmienił się, tak jak Ania, wtedy, dawno temu, w drugą noc cudownej odmiany, w panińskiej koniuszni, i jest już niemal mężczyzną: i od razu go poznaję, toż to nie kto inny, tylko Włodek Mołodecki, znajomy z gimnazjalnego dziedzińca i parku
baraszkowaniem w wodzie Hamid leży na granicy cienia i sączącego się przez listowie nadrzecznych krzewów blasku słońca w zenicie, pogrążony we śnie niczym kot, który nachłeptał się śmietany, i kiedy tak patrzę na niego nie bez czułości, obraca się na wznak, i ja, wpatrując się w niego, ja, nagle znów Uta i znów we śnie, nie mogę uwierzyć własnym oczom: Hamid zmienił się, tak jak Ania, wtedy, dawno temu, w drugą noc cudownej odmiany, w panińskiej koniuszni, i jest już niemal mężczyzną: i od razu go poznaję, toż to nie kto inny, tylko Włodek Mołodecki, znajomy z gimnazjalnego dziedzińca i parku
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego