Nie tańczyłem od jakiegoś czasu, właściwie na trzeźwo to w ogóle mało siebie pamiętam. W klubie mogłem w miarę bezpiecznie, mając wokół bliskich mi zaprzyjaźnionych ludzi, zatańczyć na trzeźwo - to było ciężkie, ale ważne doświadczenie. Mogłem nauczyć się elementarnych rzeczy, takiego serdecznego przywitania na przykład, takiego otwartego bycia z ludźmi".</> W gruncie rzeczy to samo zalecałaś, Aniu, wielkiemu górnikowi Jasiowi.</><br><who1>Monika: Wszystko to, o czym opowiadacie - miłe spędzanie czasu, imprezy, wyjazdy <br>- ma niewiele wspólnego z chorobą alkoholową. Klub żeglarski, gdzie się nie pije (jeżeli w ogóle takie są), kółko brydżowe czy świetlica osiedlowa, o której wspomniałeś, może tak samo być bezpiecznym miejscem bez