nazajutrz rower znów stoi. Nie było go pół dnia, bo jakiś życzliwy przechodzień zlitował się, wziął rower do domu, wyczyścił go i zabezpieczył przed rdzą. Na pytanie, czemu sobie tego roweru nie przywłaszczył, przechodzień odpowiada zdziwiony: "<q>Przecież ten rower nie jest mój</>".<br><tit1>Jubiler bez ochrony</><br>Uczciwość Kreteńczyków jest podobnie niewymuszona. W porze sjesty sprzedawcy drzemią w otwartych sklepikach i trzeba ich budzić, żeby przyjęli pieniądze. Matka Spyrosa, naszego sklepikarza w Milatos, starsza kobieta, ma kłopoty z liczeniem, a może ze wzrokiem, w każdym razie klienci pomagają jej sumować należność. W ruchliwym Hersonissos widziałem ogromny sklep jubilerski z wyrobami ze złota. Pilnowała go