siebie pana doktora.<br>Głos był przykry, jak gdyby zachrypnięty, poza tym Rubińskiego irytował narzucający się, prawie rozkazujący ton.<br>- Niestety - rzekł - pan doktor przyjść do pani nie będzie mógł na pewno. Nie ma go teraz. Może natomiast przyjechać do pani którykolwiek z dyżurujących lekarzy.<br>- To mi nie odpowiada - posłyszał w odpowiedzi. - W takim razie, może by pan wskazał mi, gdzie mam pana doktora szukać. Zresztą przyznam się, że teraz to już w sprawie całkiem prywatnej.<br>- Nie wiem, może w kawiarni - odrzekł Rubiński i zawiesił słuchawkę.<br>I natychmiast potem do kawiarni, gdzie zwykł był siadywać Tamten, zatelefonowano, a starszy kelner Piotr odszukał stolik, przy którym