Typ tekstu: Książka
Autor: Kołodziejczak Tomasz
Tytuł: Krew i kamień
Rok: 2003
jakby usłyszał, że o nim mówią. Zamarł w bezruchu, jak zając nasłuchujący nadchodzącego drapieżcy.
- Nie ma ich, nie ma! - wyjąkał po chwili. - Nie ma i nie było. Są tu, są tam, nie ma ich, nie ma...
- Zatkajcie mu gębę! - warknął w końcu któryś z więźniów, ale nikt się nie ruszył.
W tej chwili wóz skręcił i wyjechał spomiędzy domów. Jakiś czas posuwali się drogą, potem skręcili w bok. Zza pagórka wychynęły krzyże. Dwie skrzyżowane skośnie belki z nieokorowanego drzewa. Na kilkunastu wisieli już ludzie. Magwer zadrżał. Ktoś jęknął, ktoś zapłakał. Tylko Pozm wciąż zawodził. Krzyczał cały czas, nawet gdy ubrani na czarno mężczyźni
jakby usłyszał, że o nim mówią. Zamarł w bezruchu, jak zając nasłuchujący nadchodzącego drapieżcy.<br>- Nie ma ich, nie ma! - wyjąkał po chwili. - Nie ma i nie było. Są tu, są tam, nie ma ich, nie ma...<br>- Zatkajcie mu gębę! - warknął w końcu któryś z więźniów, ale nikt się nie ruszył.<br>W tej chwili wóz skręcił i wyjechał spomiędzy domów. Jakiś czas posuwali się drogą, potem skręcili w bok. Zza pagórka wychynęły krzyże. Dwie skrzyżowane skośnie belki z nieokorowanego drzewa. Na kilkunastu wisieli już ludzie. Magwer zadrżał. Ktoś jęknął, ktoś zapłakał. Tylko Pozm wciąż zawodził. Krzyczał cały czas, nawet gdy ubrani na czarno mężczyźni
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego